Początkowo wygląda to bardzo niewinnie, ale może mieć poważne
konsekwencje. Pies nadmiernie przywiązany do swojego właściciela potrafi
pod jego nieobecność zdemolować mieszkanie. A wszystko to z silnego
stresu. Zwierzę chcąc dać mu ujście potrafi pogryźć meble, próbując się
wydostać podrapać drzwi, a w skrajnych przypadkach nawet wypróżnić się.
Powodów tego zachowania może być kilka, jednak najczęściej jest to
obawa, że ukochana osoba zniknie. Ponieważ zdecydowanie lepiej jest
zapobiegać niż leczyć, na początek kilka porad pozwalających uniknąć
błędów.
Najczęściej wszystko zaczyna się od podążania „krok w krok” za właścicielem po mieszkaniu. Pozwalając
psu na śledzenie nas bez przerwy wyrabiamy w nim uzależnienie od naszej
osoby. Gdy będziemy zmuszeni wyjść z domu, może to u psa wywołać
straszny stres. Dlatego nie pozwalajmy mu chodzić wszędzie za nami.
Nauczmy go leżeć spokojnie na miejscu.
Kolejnym częstym błędem popełnianym przez właścicieli, jest tłumaczenie
psu powodu wyjścia z domu. Najczęściej mówimy to miłym tonem, pies
zaczyna się cieszyć, mając nadzieję na coś miłego, a tu zatrzaskują mu
się przed nosem drzwi wyjściowe i jego ukochany opiekun znika. Może to
wywołać zdenerwowanie. Zdecydowanie lepiej jest go ignorować przed
opuszczeniem mieszkania.
Może się zdarzyć, że po naszym wyjściu pies zaczyna dobijać się do
drzwi lub głośno nas wołać (szczekając, wyjąc lub piszcząc). Nigdy nie
starajmy się go uspokoić mówiąc do niego, ani wracając do domu. Co
prawda zapewne ucichnie na chwilę, ale gdy tylko przestaniemy się
odzywać, zacznie ponownie ze zdwojoną siłą. Dzieje się tak, bo czworonóg
pozostawiony samemu chce wszystkimi możliwymi sposobami zwrócić uwagę
właściciela na sobie lub przedostać do niego. Nasze krzyki, miłe
tłumaczenie psu by się uspokoił, powrót do mieszkania są dla niego
nagrodą, dlatego będzie tak się zachowywał w przyszłości. Zamiast
wyciszyć te zachowanie, tylko je wzmocnimy.
Dobrze jest przed wyjściem solidnie zmęczyć psa. Zabierzmy go na długi
spacer, pozwólmy mu się wybiegać za piłką lub innymi czworonogami. Możemy
pod naszą nieobecność zostawić mu zabawki z jedzeniem, gdy zajmie się
wydobywaniem smakołyków łatwiej będzie mu się pogodzić z brakiem
ukochanej osoby. Stosując elementy z metody 3xS sprawimy,
że nasz pies nie będzie sfrustrowany, znudzony (a bardzo często to są
przyczyny rozrabiania w domu), stanie się samodzielny oraz mniej podatny
na wszelkiego rodzaju lęki (również lęk separacyjny).
Kolejną pomocną rzeczą jest kennel klatka.
Odpowiednio wprowadzona staje się dla psa bezpiecznym schronieniem,
gdzie w spokoju może oczekiwać na powrót właściciela. Podobnie może
działać ukochane posłanie czworonoga, jednak klatka ma tą zaletę, że
ogranicza przestrzeń życiową zwierzęcia, a te ma tendencję do biegania w
sytuacji stresowej. Uniemożliwienie tego może spowodować wyciszenie. Z
kolei ruch wpływa pobudzająco na psa, co może doprowadzić do
dewastowania mieszkania.
Bardzo ważną sprawą jest, by nie bić ani krzyczeć na psa za szkody
wyrządzone pod naszą nieobecność. Choć zwierzę może przybrać pozę
uległości, nie ma poczucia winy, jedynie próbuje uniknąć kary widząc
nasze zdenerwowanie (lub mając przykre doświadczenia z przeszłości).
Kara jest wtedy tylko skuteczna, gdy jest wymierzona zawsze i
natychmiast. W innym przypadku czworonóg nie będzie jej kojarzył z danym
zachowaniem. Zbuduje sobie skojarzenie „ja+pan+bałagan=lanie/krzyki”,
gdy brakuje jednego z elementów tego równania, nie będzie się obawiał
kary. Dopiero powrót opiekuna może wywołać u niego lęk przed
konsekwencjami. Zdarza się czasem, że stres związany z obawą przed
zdenerwowaniem ukochanej osoby powoduje również dewastowanie mieszkania.
By uniknąć tego błędnego koła należy posprzątać bez emocji, najlepiej
tak, by zwierzę tego nie widziało.
Niestety czasem za późno już na zapobieganie. Wtedy musimy popracować
nad zmianą zachowania psa. Najpierw trzeba ustalić przyczynę
dewastowania domu. Nie zawsze jest to lęk separacyjny. Najlepiej nagrać
zwierzę podczas naszej nieobecności. Być może czworonóg pobudza się na
dźwięk telefonu, denerwują go odgłosy za oknem, albo ptaki na parapecie.
Możliwe, że dzieję się tak, bo pies się nudzi, jest sfrustrowany i w
ten sposób rozładowuje emocję.
Po nabraniu pewności, że to jednak nadmierne przywiązanie do
właściciela, musimy zacząć „odczulanie”. Niestety nie jest to łatwy
proces i może wymagać pomocy osoby zajmującej się zachowaniem zwierząt
zawodowo. Im szybciej zaczniemy pracę nad zmianą postępowania pupila,
tym łatwiej będzie uzyskać sukces. Długotrwałe zachowania są głęboko
zakorzenione i ciężko się ich pozbyć.
Pierwszą rzeczą, jaką musimy zrobić, to oduczyć psa chodzenia za nami
krok w krok. Odsyłamy go na miejsce, uczymy komendy „zostań”, zamykamy
mu drzwi przed nosem. Istotne jest by robić to konsekwentnie oraz nie
ustępować pupilowi, gdy zaczyna próbować wymuszać na nas kontakt. Kiedy
drapie w drzwi, szczeka, czy skomle nie uspokajamy go, ani tym bardziej
nie wchodzimy do niego. Musimy to przeczekać. Wypuszczamy czworonoga
dopiero jak się uspokoi. I to nie na sekundę, tylko na dłuższy czas.
Takie szkolenie uczy pupila,
że zachowanie destrukcyjne nie przynosi spodziewanego skutku. Natomiast
spokojne oczekiwanie na pana sprawia, że pojawia się właściciel
(dodatkowo nagradzając psa smakołykiem, pochwałą). Często miał zupełnie
inne doświadczenie. Dewastowanie z reguły przynosiło zamierzony cel.
Opiekun otwierał drzwi, by uniknąć zniszczeń. Zwierzę potem zostając
samemu w domu próbował w ten sam sposób sprawić by właściciel się
pojawił. Odwrócenie tego trybu myślenia wymaga czasu i konsekwencji.
Kolejnym sposobem jest znalezienie bodźca, który powoduje niepokój
(kojarzy się psu z wyjściem właściciela z domu). Może to być założenie
butów, klucze od mieszkania itp. Być może cały nasz rytuał przy wyjściu
działa negatywnie na zwierzę. Jak ustalimy, co wpływa stresująco na
naszego pupila zaczynamy odczulanie. Polega ono na tym, że wykonujemy
czynność (lub szereg czynności), które wprawiają czworonoga w
podenerwowanie i nie wychodzimy z domu. Zamiast tego siadamy na kanapie,
oglądamy telewizję, czyli zajmujemy się rzeczami kojarzącymi się psu z
naszą obecnością w domu.
Celem tego zachowania jest wytrącenie pupila z przeświadczenia, iż ten
bodziec musi zapowiadać rozłąkę z ukochanym panem. Kolejnym etapem jest
wychodzenie na bardzo krótko za drzwi (powrót, gdy pies jest spokojny),
potem stopniowo coraz dłużej. Niestety proces odczulania jest bardzo
powolny, ale warto go zastosować, by zwierzę było spokojne pod naszą
nieobecność
Pomocne w walce z lękiem separacyjnym mogą się okazać aromoterapie,
homeopatia i inne naturalne sposoby. Jednak nie próbujmy ich wprowadzać
na własną rękę. Zawsze należy to robić pod okiem specjalisty. Inaczej
mogą okazać się nie tylko nie skuteczne, a nawet zagrozić zdrowiu
czworonoga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz